Powrót do przeszłości dzięki symulatorom na PC

Pierwszy raz jechałem pociągiem, gdy miałem 8 miesięcy. Długa podróż z Górnego Śląska nad morze, do dziadków. Tego pierwszego wyjazdu nie mogłem oczywiście pamiętać, ale te podróże odbywały się później co najmniej raz do roku, a u dziadków (do wieku 20 kilku lat) spędzałem całe dwa miesiące wakacji.

Pociągi, to nie jedyne pojazdy, które temu wszystkiemu towarzyszyły. Wyjazd zaczynał się od dojazdu na dworzec kolejowy autobusem. Tym autobusem był najczęściej Ikarus 280. Później wspomniany pociąg, czyli najpierw lokomotywa elektryczna z wagonami (we wcześniejszych latach kuszetka, później wagony z przedziałami do siedzenia), następnie przesiadka i kilkadziesiąt kilometrów linią niezelektryfikowaną. Po pociągu przesiadka do Autosana H9 i po kilku kilometrach cel osiągnięty.

Tym celem była niewielka wieś na Pomorzu Zachodnim, oddalona od morza kilkanaście kilometrów, a w późniejszym czasie druga (na dwa tygodnie, w której też mieszkali dziadkowie), oddalona od morza kilka kilometrów. Oddalenie to wiązało się z koniecznością dojazdów nad samo morze, dojazdów autobusami. Znowu H9 i wszelkie autobusy międzymiastowe itp. na czele z takimi rarytasami jak np. Ikarus-Zemun IK160P.
A że była to wieś i lato, więc trafiało się na żniwa. Brało się w nich czynny udział, a także obserwowało przeróżne maszyny rolnicze przejeżdżające przez wieś i te pracujące w polu. Wszelkie traktory Ursusa, kombajny Bizon, a w późniejszym okresie Claas.
W międzyczasie odwiedzało się też pobliską rodzinę. Były odwiedziny jednodniowe i takie, gdzie pomieszkiwało się u kogoś np. przez tydzień. I znowu autobus, pociąg, a w jednym przypadku pociąg w postaci kolejki wąskotorowej. Czy to wszystko mogło nie wywrzeć wrażenia na dziecku ( i nie tylko na dziecku)? Nie było takiej opcji.

Działo się od początku lat 80-ych, a więc w czasach, gdzie to wszystko zostawało tylko w głowie i na czarno-białych zdjęciach. Można było wrócić do przeżytych chwil tymi zdjęciami i rozmowami. Można było też wrócić w zabawach. Objawiało się to między innymi tym, że razem z bratem rysowaliśmy w zeszytach kombajny, a potem bawiliśmy się tymi rysunkami w żniwa. Kombajny z zeszytów były zamawiane przez figurki-rolników i kosiły „dywanowe” pola. Wersalki zmieniały się w autobusy i pociągi, w których kolumny kierownicy były zrobione z rur od odkurzacza, a drzwi z oparć i siedzisk foteli. O alternatywach, które pojawiły się w zasadzie po roku 2000, nie można było wtedy nawet pomarzyć, bo po prostu ich nie było i trudno byłoby sobie je wyobrazić.

To wszystko musiało gdzieś w głowie zostać. Chociaż część ludzi, mniej lub bardziej, zapomina o takich rzeczach, to ci bardziej sentymentalni wręcz przeciwnie, pielęgnują wspomnienia na różne sposoby, a jednym z tych sposobów może być np. modelarstwo. Zbieranie przeróżnych modeli w skali, czy to samochodów, autobusów, kolejowych i innych, może być właśnie spowodowane sentymentem do czasów, które minęły i chęcią powrotu do nich, chociażby podczas zapatrzenia się na model stojący na półce – takim autobusem jeździłem do babci, a taką Wołgę miał wujek, a te kombajny pamiętam, jak oglądałem je z dziadkiem, gdy wieczorem stadami wracały z pola… itd.

Modelarstwo takie ma jednak też swoje ograniczenia. Potrafi być naprawdę kosztowne, a także szybko może się wyczerpać miejsce w pokoju przeznaczone na modele. Nie każdemu też będzie odpowiadał taki wystrój, nawet jeśli sam zbierający nie będzie miał z tym problemu.
A gdyby tak miejsce było praktycznie nieograniczone, modeli nie byłoby w mieszkaniu widać, a jeszcze można by do nich wsiąść i się nimi przejechać, pokierować nimi, posłuchać dźwięków, w tym takich, których na ulicach od lat już nie usłyszymy?

Kiedyś to byłby po prostu absurd, ale rozwój techniki komputerowej w końcu na to pozwolił. Pojawił się różnego typu symulatory na PC. Jako produkcje niszowe miały, i często nadal mają, swoje ograniczenia, takie jak słaba optymalizacja, słaba grafika itp. Jednak za ich tworzeniem stali często pasjonaci, a więc braki te były nadrabiane czym innym, w skrócie można napisać, że tym czymś były walory symulacyjne, oczywiście w różnym stopniu. Na początku najważniejsze było, że takie gry… po prostu się pojawiły. Z nazwy wymienię Mechanika, czyli program, który powstał jako szkolna praca zaliczeniowa w 1997 roku, i który zdobył sporą popularność. Pozwalał na prowadzenie składu kolejowego EN57. Z czasem pojawiły się komercyjne programy, które pozwoliły zostać, poza maszynistą, także kierowcą autobusu ( i ciężarówki, ale w przytaczanym sensie, to trochę inna bajka ), rolnikiem obsługującym wszelkie maszyny rolnicze. Jeśli ktoś chciał mógł też zostać pilotem i w ten sposób też karmić swoją nostalgię, jeśli jego łączyła się z lataniem.

U różnych osób różnie to będzie działać, ale myślę, że u każdego pojawi się przynajmniej dreszczyk emocji, gdy pierwszy raz zasiądzie za kierownicą Ikarusa i odpali jego silnik, spojrzy na świat okiem kombajnisty, a więc zobaczy go od tej drugiej, wymarzonej za dzieciaka strony albo rozpędzi gdzieś na szlaku lokomotywę z wagonami na haku.
Tak to właśnie wygląda, przy każdym takim symulatorze coś się wspomina, bardziej czy mniej świadomie. Takie symulatory, to nie tylko pojazdy, to także przeróżne lokacje. Te mogą być fikcyjne, ale też odwzorowywać konkretne miejsca, także w formie już historycznej.

Tu właśnie dochodzimy do kolejnej możliwości, czyli do innego typu modelarstwa, w sensie tworzenia modeli. Nie tylko pojazdów, ale całych miejscowości, czy też części miast, przestrzeni między nimi itd. Ile byśmy nie mieli miejsca, to pewnych rzeczy byśmy fizycznie w nim nie zmieścili, modelarstwo komputerowe daje nam tę możliwość. Czy dla osób z sentymentem, które chcą wieczorem odpocząć, wypić kawę i jednocześnie przenieść się w stare dobre czasy może być coś lepszego? Wydaje się, że odpowiedź może być tylko jedna, ale jeśli ktoś ma wątpliwości, to polecam po prostu spróbować.